piątek, 12 listopada 2010

Izrael (7) Masada



Kolejny dzień w Izraelu, więc nie tracąc czasu jedziemy nad Morze Martwe, zobaczyć kibuce, a także skorzystać z kąpieli błotnych i masaży.
Pomimo pory roku wraz z posuwaniem się na wschód w kierunku granicy z Jordanią temperatura wzrastała, powietrze robi się bardziej suche. Jadąc z Jerozolimy korzystamy z drogi prowadzącej do Jerycha, miasta które jeszcze do niedawna uznawane było za najstarsze na świecie.Posuwamy się w kierunku wschodnim górzystej pustyni Judejskiej. Od czasu do czasu mijamy małe zadrzewione tereny wyglądające jak oazy. Są to kibuce, inaczej mówiąc gospodarstwa, gdzie uprawia się rośliny: palmy, kaktusy i inne. Przeważnie w każdym z nich zbudowane są „centra spa” dla turystów, ale Izraelici korzystają z nich bardzo często. Można wykupić pobyt od jednego do kilku dni i wygrzewać się na słońcu, kąpać w mocno zasolonej wodzie z Morza Martwego lub nacierać błotami. Oczywiście serwuje się tam prócz posiłków świetne masaże. Podobno można dzięki takiej kuracji „zgubić” od kilku do kilkudziesięciu lat!
Jedziemy dalej w kierunku granicy z Jordanią, aż w końcu ukazuje nam się wysoki płaskowyż, którego wierzchołek znajduje się na wysokości 400-410m. Biorąc pod uwagę, że znajdujemy się 400 m ppm, to okazuje się, że wierzchołek leży dokładnie z poziomem morza. Ruiny twierdzy są obecnie miejscem kultowym dla Izrelczyków, w tym miejscu odbywają się przysięgi nowych poborowych do służby wojskowej. Można wejść dość stromą ścieżką, my jednak jesteśmy zmuszone skorzystać z kolejki linowej, która do jednego wagonika zabiera kilkadziesiąt osób. Po dłuższej chwili jesteśmy na szczycie, stamtąd dopiero rozciąga się widok, wszystko się zlewa, pustynia jest bardzo jasna, morze również, brak zieleni i jakichkolwiek kolorów to w słońcu jedna wielka kremowa płaszczyzna. Słońce grzeje bezlitośnie, a o jakimkolwiek powiewie wiatru tylko pomarzyć. Forteca powstała ok 40 roku p.n.e. i w 37r p.n.e. króla Herod udoskonalił obronność tego miejsca, przygotował przechowalnie żywności, zbudował mury, zabezpieczył wodę na bardzo długi czas. W 73 r Masada była jedną z ostatnich trzech miejsc, jakie pozostawały niezdobyte przez Rzymian. Oblężenie kierowane przez Flawiusza Sylwę i jego 14000 ludzi nie odniosło żadnego skutku w zdobyciu tego miejsca z dołu. W takiej sytuacji usypali oni skarpę, z której przy użyciu wież oblężniczych próbowali dostać się do środka. Wewnątrz twierdzy przebywali Zeloci ze swoimi rodzinami w liczbie ok 1000 osób. Obrona trwała 100 dni. Kiedy groźba zdobycia przez Rzymian fortecy stała się ogromna postanowiono popełnić zbiorowe samobójstwo, na taki pomysł zgodzili się wszyscy. Wobec tego każdy mężczyzna musiał zabić swoje dzieci i żonę, następnie wybrano 10 najsilniejszych, którzy zabili pozostałych, na końcu wybrano jednego, aby zabił 9 swoich kolegów i ostatecznie popełnił samobójstwo. Kiedy Rzymianie wdarli się do środka zobaczyli tylko setki ciał mężczyzn, kobiet i dzieci. Takie zakończenie dla Flawiusza nie przyniosło zwycięstwa tylko porażkę. Po dzisiejsze czasy każdy mieszkaniec Izraela z wielką dumą opowiada o historii Masady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz